Katie POV:
Wpatrywałam się w Liama, który stał naprzeciwko mnie. Nie umiałam nic powiedzieć, a raczej nie wiedziałam co mogę powiedzieć w tej sytuacji. Czułam się okropnie z tym że go okłamałam, że nie powiedziałam mu normalnie że wychodzę porozmawiać z Justinem, który postanowił po 5 latach wrócić. Liam podszedł do mnie, a ja momentalnie wstałam. Justin tylko nas obserwował.
- Jak mogłaś mnie okłamać? - Spytał tak głośno, że wszyscy ludzie spojrzeli na nas, jak na idiotów.
- L-Liam to nie tak jak myślisz. - Powiedziałam cicho, żeby nie robić niepotrzebnych scen przy ludziach, tym bardziej przy Justinie.
- Myślałaś że możesz się puszczać z nie wiadomo kim, a ja się nie dowiem? - Wykrzyczał mi prosto w twarz. Otworzyłam szeroko usta, wpatrując się w jego twarz. Nie mogłam uwierzyć w to co powiedział. Spuściłam głowę lekko w dół, nie chcąc mu dalej patrzeć w oczy. Musiałam się postawić, on nie może osądzać mnie o zdradę, z byle jakiego powodu. Zebrałam siły, spojrzałam ponownie w jego oczy i zaczęłam.
- Nie wierze że to powiedziałeś... To jest Justin, spotkaliśmy się tylko po to żeby porozmawiać, nie zdradzam Cię idioto! - Wykrzyczałam, byłam z siebie dumna, bo zazwyczaj jak kłóciliśmy się z Liamem, to ja siedziałam cicho, jak szara myszka, a on krzyczał. Zamykałam się sama w pokoju, bądź łazience, siedziałam tam kilka godzin i płakałam. Potem wychodziłam, przepraszałam Liama, nawet jeśli kłótnia była z jego winy i wszystko było dobrze. Teraz będzie inaczej. Po dosłownie kilku sekundach, uświadomiłam sobie że to było błędne myślenie. Ciepła dłoń Liama uderzyła w mój zimny policzek, zostawiając po sobie zapewne czerwony ślad, jak i głośny dźwięk. Natychmiastowo złapałam się za policzek, poczułam jak robi się ciepły. Nie dochodziło do mnie to że on mnie uderzył. Pierwszy raz w życiu mnie uderzył.. Do moim oczu napłynęły łzy. Nie zastanawiając się złapałam za torebkę leżącą na krześle i po prostu wybiegłam z kawiarni. Biegnąc, odwróciłam się na chwilę i zobaczyłam Justina stojącego przy Liamie, wymierzającego mu cios w twarz, a następnie w brzuch. Gdy mój wzrok z powrotem przeniósł się na drogę przed mną, moje serce prawie się zatrzymało. Usłyszałam głośny dźwięk hamowania. Byłam w szoku, stałam kilka centymetrów naprzeciwko auta, które prawie mnie potrąciło. Po moich policzkach spływały słone łzy. Z auta wybiegł chłopak, na oko miał może z 23 lata. Był nawet przystojny, jego włosy miały blond kolor, a oczy błękitne. Jego ręce przykrywały tatuaże. Podbiegł do mnie.
- Oszalałaś? Prawie bym Cię zabił! - Wykrzyczał do mnie. Ja tylko spojrzałam na niego, próbując powstrzymać łzy, napływające mi do oczu. Niestety wygrały i powoli spłynęły po moich policzkach. Wtedy nieznajomy mi chłopak zrobił coś niepodziewanego, objął mnie w pasie i mocno przytulił do siebie.
- Nie płacz maleńka. - Wyszeptał delikatnym głosem, po czym kciukiem otarł mi łzy. Staliśmy przytulając się tak z dobre 5 minut. Wiem że nie powinnam obściskiwać się z nieznajomym chłopakiem, ale potrzebowałam teraz kogoś kto by mnie przytulił. Gdy przestaliśmy, chłopak pociągnął delikatnie moją dłoń, ruszyłam za nim. Odprowadził mnie do miejsca dla pasażera w swoim sportowym aucie. Otworzył drzwi, a ja niepewnie wsiadłam. On uczynił to samo i po 3 minutach odjechaliśmy.
Justin POV:
Ten dupek chwile temu zranił moją Kate, nie mogłem mu tego darować. Pomimo tego że ona nie była taka do końca "moja", to nie mogłem pozwolić, aby jakiś śmieć ją krzywdził. Jest dla mnie najważniejsza, nie może jej się nic stać. Wymierzyłem ostatni cios w brzuch Liama, tak sądzę że nazywa się Liam, bo Katie mi o nim wczoraj mówiła. Spojrzałem na niego ostatni raz, leżał na ziemi, kuląc się z bólu i plując krwią. Nie było mi go żal. Należało mu się. Byłem na niego wkurwiony bo uderzył Katie i jeszcze przez niego nie mogłem jej wyjaśnić tego, czego chciałem.. Podszedłem do kasy i zapłaciłem za nasze wcześniejsze zamówienie. Nie biorąc nawet reszty, opuściłem lokal w celu znalezienia Katie. Zobaczyłem ją po drugiej stronie ulicy, wsiadającą do auta jakiegoś kolesia. Chciałem podbiec do niej, myśląc że on chce jej coś zrobić, lecz gdy chłopak odwrócił się w moją stronę, zrezygnowałem. Uśmiechnąłem się tylko lekko i ruszyłem w stronę swojego auta. Bardzo dobrze wiedziałem kim jest ten chłopak. Wiedziałem że z nim Katie nic nie grozi i nie muszę się już o nią martwić. Zostawię ją na razie, musi sobie to wszystko poukładać, dopiero wtedy się do niej odezwę..
Liam POV:
Z trudem podniosłem się z podłogi. Byłem cały obolały, ten dupek wie jak skopać tyłek. Ale odpłacę mu się przy najbliższej okazji. A Katie? Ta dziwka? Mam jej dość, całe nasze życie krąży w okół jednego, jebanego tematu - Justina. Kocham ją, ale mam już tego dość. Jeszcze teraz mają romans, no nie wierzę... Wyszedłem z lokalu, udałem się na parking i wsiadłem do auta. Nie mogłem jechać do domu, bo tam jest ona, nie chcę teraz jej widzieć. Bardzo dobrze wiedziałem gdzie się mogę udać, aby się rozluźnić i zapomnieć o tym wszystkim..
*
Moim oczom ukazał się napis, klubu ze striptizem. Zaparkowałem auto i udałem się do środka.
Gdy byłem już w środku, miło mnie powitała pani w okienku. Byłem tutaj kilka razy w życiu, zanim poznałem Katie, ale dziś miałem zamiar wydać sporo pieniędzy. Udałem się do baru, zająłem miejsce na kręconym krześle. Zamówiłem sobie najmocniejszego drinka jakiego mieli i zacząłem się rozglądać w około. Muzyka leciała głośno, przy stolikach siedzieli faceci około 40, a dziewczyny tańczyły dla nich. Przy głównej scenie zebrali się ci młodsi klienci, dla których tańczyła zgrabna blondynka. Dostałem już swojego drinka, właśnie kończyłem go pić, czułem jak alkohol rozchodzi się po moim ciele. Wtedy czerwone drzwi, znajdujące się na końcu klubu, otworzyły się.. A z nich wyszła piękna brunetka,miała może z 18 albo 19 lat. Ubrana jedynie w krótką, czerwoną sukienkę. Wszystkie oczy skierowane były na nią, w sumie nie dziwiłem się. Była cholernie seksowna. O dziwo podeszła do baru, stając przy mnie. Uśmiechnęła się słodko i zaczęła mówić.
- Jestem Claudia.
- Liam, miło mi. - Wyciągnąłem w jej kierunku rękę, a ona zamiast ją uścisnąć zbliżyła się do mnie i pocałowała mój policzek, zostawiając na nim ślad swojej czerwonej szminki. Później już tylko rozmawialiśmy i śmialiśmy się w strefie Vip, dla wyjątkowych i najbogatszych klientów. Wydałem chyba wszystkie pieniądze jakie miałem przy sobie, oraz kilka tysięcy z wspólnego konta w banku, mojego i Katie. Dalej nie pamiętam co się działo bo wypiłem zbyt dużo..
*******
Rozdział 4 za nami... Troszkę namieszałam z tym Liamem, ale musiałam... PROSZĘ KAŻDEGO KTO PRZECZYTA, O SKOMENTOWANIE TEGO ROZDZIAŁU, CHCE SPRAWDZIĆ ILE OSÓB CZYTA :) Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze, jesteście wspaniali. Zdradzę że w następnym rozdziale będzie słodki moment z Katie i Justinem. A co myślicie o tym rozdziale? Domyślacie się kto zabrał Katie? :O
środa, 23 kwietnia 2014
sobota, 19 kwietnia 2014
Rozdział 3
Katie POV:
"- Kocham Cię, na zawszę. - Szepnął Justin, muskając przy tym moje czoło. Bez zastanowienia wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Też Cię kocham Justin, za zawszę. - Szepnęłam cicho, chichocząc przy tym.
- Katie, ucieknijmy stąd. Daleko. Zacznijmy wszystko na nowo. Tylko my, bez nikogo. Z dala od wszystkich. - Powiedział poważnie. Spojrzałam w jego brązowo-miodowe oczy.
- Nie mogę zostawić tak wujka i Max'a. A po za tym Justin nie mamy pieniędzy. - Po chwilowym przemyśleniu tego co powiedział Justin stanowczo odmówiłam. Nie mogłam zostawić Max'a samego. On mnie potrzebował, tak samo jak wujek. I nie mamy pieniędzy żeby uciec.
- Nie martw się wujkiem ani Maxem. Max potrzebuje teraz kogoś w roli "Ojca", twój wujek da sobie z nim radę. Jazmyn otworzyła mi kiedyś książeczkę, na którą wpłacała co miesiąc pieniądze które dostaliśmy po śmierci mamy. Mogę ją wykorzystać. Proszę Katie, ucieknijmy. - Justin zapewniał mnie że możemy uciec. Dał mi kilka dni na zastanowienie. Niestety zgodziłam się, co było najgorszą decyzją w moim życiu.."
Leżałam właśnie wtulona w klatkę piersiową Liama. Nasze dłonie połączone były ze sobą w silnym uścisku. Myślałam o tamtym dniu w którym zgodziłam się uciec z Justinem. Teraz po tych 5 latach żałuje tej decyzji. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości na mój telefon. Odsunęłam się od Liama, sięgając po telefon. Odblokowałam i wcisnęłam odczytaj.
Od:Nieznany
Dobranoc księżniczko.
Bardzo dobrze wiedziałam, do kogo należy ten "nieznany" numer. Odłożyłam telefon i wróciłam do poprzedniej pozycji. Zamknęłam oczy, zasypiając.
*
- Liam, wstawaj już 10! - Wykrzyknęłam starając się go obudzić. On nawet nie odpowiedział, dalej spał. Podeszłam do niego, pociągnęłam za kołdrę, która natychmiast zsunęła się z niego i spadła na podłogę. A on dalej spał. Zbliżyłam się do niego i zaczęłam nim potrząsać.
- Liam, wstawaj. - patrzyłam na chłopaka, który niepewnie otworzył najpierw jedno, a potem drugie oko, spoglądając na mnie.
- Co jest tak ważne, że mnie budzisz? - Spytał z grymasem na swojej owalnej twarzy.
- Hmm, może powinieneś iść do pracy? - Spytałam sarkazmem.
- Dziś nie idę. A teraz oddaj mi kołdrę, spać idę. - Zamknął ponownie oczy. Podniosłam kołdrę, ale nie oddałam jej tylko rzuciłam na fotel.
- To że nie idziesz do pracy, nie znaczy ze możesz spać. Już jest 10. - Powiedziałam. Liam mnie zignorował, tak samo jak zignorował to że nie ma kołdry. Postanowiłam obudzić go inaczej. Ruszyłam w stronę wyjścia. Udałam się na dół do kuchni, wzięłam kubek, nalałam wody. Z powrotem udałam się naszej sypialni. Podeszłam do Liama, i wylałam zawartość kubka prosto na jego twarz. Liam od razu sie obudził i podskoczył jak poparzony.
- Co ty robisz? - Wykrzyczał, próbując dłońmi zetrzeć wodę z twarzy. Ja stałam tylko w bezruchu, śmiejąc się.
- Budzę Cię, a co? Nie chciałeś wstać, to musiałam obudzić Cię jakoś inaczej. Nie spodobało Ci się kochanie? - Dalej się śmiałam.
- Ha ha ha bardzo śmieszne. - Liam wyrzucił ręce w bezradności i ruszył w stronę łazienki. Ja udałam się na dół gdzie spotkałam Max'a.
- Siema siostra - Rzucił Max, klepiąc mnie w plecy.
- Cześć, a ty nie powinieneś być w szkole? - Spojrzałam na niego, marszcząc lekko brwi.
- Zawsze wydawało mi się że w soboty nie chodzi się do szkoły, ale skoro ty uważasz inaczej to okej.. - Zaśmiał się, wyciągając z szafki płatki. Nalałam sobie soku pomarańczowego, gdy on nalewał mleka do płatek. Chwile później cała łyżeczka czekoladowych kulek, wylądowała w jego buzi.
- No tak, dziś sobota. To wyjaśnia czemu Liam nie szedł do pracy.
- Co z tobą nie tak, że nie pamiętasz już dni tygodnia? - rzucił w żarcie Max.
- Mam za dużo na głowie. - Powiedziałam, a następnie wzięłam dużego łyka napoju.
- Czyli? - Spytał ciekawy. Czasem jego ciekawość mnie denerwowała.
- Nieważne, kiedyś może Ci powiem. - Nie mogłam mu powiedzieć. Przynajmniej nie teraz.
Max by od razu zabronił mi się spotkać z Justinem. A jeśli bym mu się sprzeciwiła, to powiedziałby wszystko Liamowi. Kocham mojego brata, ale jeśli chodzi o Justina, to on go nienawidzi. Za to co mi zrobił. A jeśli chodzi o Justina, to muszę do niego napisać. Wzięłam telefon leżący obok mnie, włączyłam wczorajszego sms od "Nieznany", nacisnęłam "Odpisz"
Do: Nieznany
Justin, dziś o 14, w naszej ulubionej kawiarni. Masz godzinę, potem znikasz z mojego życia raz na zawsze. Nie spóźnij się.
Zanim Justin zdążył odpisać, zapisałam jego numer w kontaktach.
Od: Justin
Dobrze księżniczko. Nie musisz się martwić, nie spóźnię się.
No to mam jakieś 3 godziny na przygotowanie. Tylko co ja powiem Liamowi? i Maxowi? Że gdzie niby idę? Musze coś wymyślić.. Po kilku minutach wybrałam numer Carly.
- Halo? - Usłyszałam w słuchawce.
- Hej Carla, mam prośbę. - powiedziałam cichym głosem, tak aby nikt z domowników nie usłyszał tej rozmowy.
- Co się dzieje Katie? O co chodzi? - spytała zdezorientowana Carla.
- Proszę Cię tylko o to, żebyś powiedziała że jestem u Ciebie, gdyby dzwonił do Ciebie Liam, bądź Max. Później Ci wszystko wyjaśnię, a teraz muszę kończyć. Kocham Cię, pa - Powiedziałam szybko, jak i cicho.
- Ooookej. - Carla przeciągnęła "O" - Nie wiem o co chodzi, ale okej. Będziesz musiała mi wyjaśnić. Ja Ciebie również kocham. Cześć. - Carla się rozłączyła. Ciesze się że mam taka przyjaciółkę która nie zadaje tylu pytań.
*
- Jak coś to dzwońcie, pa! - powiedziałam Liam'a, Max'a i Jaxona, siedzących razem na skórzanej kanapie. Ruszyłam w stronę kawiarni na rogu. Wyglądałam całkiem nieźle. Miałam na sobie krótkie, jeansowe spodenki, białą bokserkę, ukazującą trochę moich piersi, a na to chudy, miętowy, rozpinany sweterek.Na nogach miałam czarne obcasy z ćwiekami. Włosy miałam rozpuszczone. Oczy zdobiły czarne kreski, a usta lekko różowa szminka. Wzięłam głęboki oddech gdy widziałam że zbliżam się do kawiarni. Weszłam do środka, rozglądając się dokoła, próbując znaleźć Justina. Spojrzałam pod okno- dawniej nasz ulubiony stolik. Siedział tam z bukietem moich ulubionych, czerwonych róż. Podeszłam niepewnym krokiem. Justin przeleciał po mnie swoim wzrokiem.
- Nieźle wyglądasz. - Powiedział z tym cwanym uśmiechem na twarzy.
- Dzięki, ty też niczego sobie. - Sztucznie się uśmiechnęłam. Był ubrany w białą koszulkę, jak zwykle opadające w kroczu, czarne spodnie i białe buty. Na głowie miał czapkę. Justin wręczył mi bukiet. Odsusnął krzesło, na które za chwile usiadłam. Bukiet położyłam na krzesło obok.
- Chce pani coś zamówić? - Spytał kelner podchodzący do nas.
- Poproszę gorącą czekoladę i sernik. - powiedziałam. Justin wziął to samo. Kelner zapisał nasze zamówienie na kartce i odszedł. Spojrzałam na Justina.
- Bez owijania w bawełnę Justin, masz godzinę. Potem wychodzę stąd i już nigdy się nie zobaczymy. - ostrzegłam go.
- Rozumiem Katie. To może zacznijmy od początku. Pamiętasz dzień wypadków twoich rodziców? Ja widziałem się wtedy z moim ojcem, jak zwykle był pijany. Wezwałem mu taksówkę, kazałem jechać do domu, przespać się. Powiedziałem że jak wróci trzeźwy to możemy porozmawiać. Pojechał. Jednak nie posłuchał mnie, wsiadł tego dnia do auta i jechał.. - w połowie zdanie przerwał mu czyjś głos, krzyczący moje imię.
- Katie, co ty tu robisz? Jak mogłaś mnie oszukać? - Spojrzałam w bok, a moje serce zabiło znacznie szybciej. Moje ciało przeszedł dreszcz. Nie wiedziałam co powiedzieć... Justin siedział zdezorientowany.
***
3 Rozdział za nami! Jak myślicie kto przerwał rozmowę Katie i Justina? Chciałabym podziękować za komentarze i wyświetlenia, to motywuje do dalszego pisania :) Jak widać zmieniłam, a raczej ustawiłam nowy szablon, podoba się wam? 4 rozdział prawdopodobnie pojawi się we wtorek. Jeżeli ktoś chcę być informowany proszę o napisanie w komentarzu. Podoba się rozdział? Jest sens pisać dalej to opowiadanie? + wesołych świąt :)
"- Kocham Cię, na zawszę. - Szepnął Justin, muskając przy tym moje czoło. Bez zastanowienia wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Też Cię kocham Justin, za zawszę. - Szepnęłam cicho, chichocząc przy tym.
- Katie, ucieknijmy stąd. Daleko. Zacznijmy wszystko na nowo. Tylko my, bez nikogo. Z dala od wszystkich. - Powiedział poważnie. Spojrzałam w jego brązowo-miodowe oczy.
- Nie mogę zostawić tak wujka i Max'a. A po za tym Justin nie mamy pieniędzy. - Po chwilowym przemyśleniu tego co powiedział Justin stanowczo odmówiłam. Nie mogłam zostawić Max'a samego. On mnie potrzebował, tak samo jak wujek. I nie mamy pieniędzy żeby uciec.
- Nie martw się wujkiem ani Maxem. Max potrzebuje teraz kogoś w roli "Ojca", twój wujek da sobie z nim radę. Jazmyn otworzyła mi kiedyś książeczkę, na którą wpłacała co miesiąc pieniądze które dostaliśmy po śmierci mamy. Mogę ją wykorzystać. Proszę Katie, ucieknijmy. - Justin zapewniał mnie że możemy uciec. Dał mi kilka dni na zastanowienie. Niestety zgodziłam się, co było najgorszą decyzją w moim życiu.."
Leżałam właśnie wtulona w klatkę piersiową Liama. Nasze dłonie połączone były ze sobą w silnym uścisku. Myślałam o tamtym dniu w którym zgodziłam się uciec z Justinem. Teraz po tych 5 latach żałuje tej decyzji. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości na mój telefon. Odsunęłam się od Liama, sięgając po telefon. Odblokowałam i wcisnęłam odczytaj.
Od:Nieznany
Dobranoc księżniczko.
Bardzo dobrze wiedziałam, do kogo należy ten "nieznany" numer. Odłożyłam telefon i wróciłam do poprzedniej pozycji. Zamknęłam oczy, zasypiając.
*
- Liam, wstawaj już 10! - Wykrzyknęłam starając się go obudzić. On nawet nie odpowiedział, dalej spał. Podeszłam do niego, pociągnęłam za kołdrę, która natychmiast zsunęła się z niego i spadła na podłogę. A on dalej spał. Zbliżyłam się do niego i zaczęłam nim potrząsać.
- Liam, wstawaj. - patrzyłam na chłopaka, który niepewnie otworzył najpierw jedno, a potem drugie oko, spoglądając na mnie.
- Co jest tak ważne, że mnie budzisz? - Spytał z grymasem na swojej owalnej twarzy.
- Hmm, może powinieneś iść do pracy? - Spytałam sarkazmem.
- Dziś nie idę. A teraz oddaj mi kołdrę, spać idę. - Zamknął ponownie oczy. Podniosłam kołdrę, ale nie oddałam jej tylko rzuciłam na fotel.
- To że nie idziesz do pracy, nie znaczy ze możesz spać. Już jest 10. - Powiedziałam. Liam mnie zignorował, tak samo jak zignorował to że nie ma kołdry. Postanowiłam obudzić go inaczej. Ruszyłam w stronę wyjścia. Udałam się na dół do kuchni, wzięłam kubek, nalałam wody. Z powrotem udałam się naszej sypialni. Podeszłam do Liama, i wylałam zawartość kubka prosto na jego twarz. Liam od razu sie obudził i podskoczył jak poparzony.
- Co ty robisz? - Wykrzyczał, próbując dłońmi zetrzeć wodę z twarzy. Ja stałam tylko w bezruchu, śmiejąc się.
- Budzę Cię, a co? Nie chciałeś wstać, to musiałam obudzić Cię jakoś inaczej. Nie spodobało Ci się kochanie? - Dalej się śmiałam.
- Ha ha ha bardzo śmieszne. - Liam wyrzucił ręce w bezradności i ruszył w stronę łazienki. Ja udałam się na dół gdzie spotkałam Max'a.
- Siema siostra - Rzucił Max, klepiąc mnie w plecy.
- Cześć, a ty nie powinieneś być w szkole? - Spojrzałam na niego, marszcząc lekko brwi.
- Zawsze wydawało mi się że w soboty nie chodzi się do szkoły, ale skoro ty uważasz inaczej to okej.. - Zaśmiał się, wyciągając z szafki płatki. Nalałam sobie soku pomarańczowego, gdy on nalewał mleka do płatek. Chwile później cała łyżeczka czekoladowych kulek, wylądowała w jego buzi.
- No tak, dziś sobota. To wyjaśnia czemu Liam nie szedł do pracy.
- Co z tobą nie tak, że nie pamiętasz już dni tygodnia? - rzucił w żarcie Max.
- Mam za dużo na głowie. - Powiedziałam, a następnie wzięłam dużego łyka napoju.
- Czyli? - Spytał ciekawy. Czasem jego ciekawość mnie denerwowała.
- Nieważne, kiedyś może Ci powiem. - Nie mogłam mu powiedzieć. Przynajmniej nie teraz.
Max by od razu zabronił mi się spotkać z Justinem. A jeśli bym mu się sprzeciwiła, to powiedziałby wszystko Liamowi. Kocham mojego brata, ale jeśli chodzi o Justina, to on go nienawidzi. Za to co mi zrobił. A jeśli chodzi o Justina, to muszę do niego napisać. Wzięłam telefon leżący obok mnie, włączyłam wczorajszego sms od "Nieznany", nacisnęłam "Odpisz"
Do: Nieznany
Justin, dziś o 14, w naszej ulubionej kawiarni. Masz godzinę, potem znikasz z mojego życia raz na zawsze. Nie spóźnij się.
Zanim Justin zdążył odpisać, zapisałam jego numer w kontaktach.
Od: Justin
Dobrze księżniczko. Nie musisz się martwić, nie spóźnię się.
No to mam jakieś 3 godziny na przygotowanie. Tylko co ja powiem Liamowi? i Maxowi? Że gdzie niby idę? Musze coś wymyślić.. Po kilku minutach wybrałam numer Carly.
- Halo? - Usłyszałam w słuchawce.
- Hej Carla, mam prośbę. - powiedziałam cichym głosem, tak aby nikt z domowników nie usłyszał tej rozmowy.
- Co się dzieje Katie? O co chodzi? - spytała zdezorientowana Carla.
- Proszę Cię tylko o to, żebyś powiedziała że jestem u Ciebie, gdyby dzwonił do Ciebie Liam, bądź Max. Później Ci wszystko wyjaśnię, a teraz muszę kończyć. Kocham Cię, pa - Powiedziałam szybko, jak i cicho.
- Ooookej. - Carla przeciągnęła "O" - Nie wiem o co chodzi, ale okej. Będziesz musiała mi wyjaśnić. Ja Ciebie również kocham. Cześć. - Carla się rozłączyła. Ciesze się że mam taka przyjaciółkę która nie zadaje tylu pytań.
*
- Jak coś to dzwońcie, pa! - powiedziałam Liam'a, Max'a i Jaxona, siedzących razem na skórzanej kanapie. Ruszyłam w stronę kawiarni na rogu. Wyglądałam całkiem nieźle. Miałam na sobie krótkie, jeansowe spodenki, białą bokserkę, ukazującą trochę moich piersi, a na to chudy, miętowy, rozpinany sweterek.Na nogach miałam czarne obcasy z ćwiekami. Włosy miałam rozpuszczone. Oczy zdobiły czarne kreski, a usta lekko różowa szminka. Wzięłam głęboki oddech gdy widziałam że zbliżam się do kawiarni. Weszłam do środka, rozglądając się dokoła, próbując znaleźć Justina. Spojrzałam pod okno- dawniej nasz ulubiony stolik. Siedział tam z bukietem moich ulubionych, czerwonych róż. Podeszłam niepewnym krokiem. Justin przeleciał po mnie swoim wzrokiem.
- Nieźle wyglądasz. - Powiedział z tym cwanym uśmiechem na twarzy.
- Dzięki, ty też niczego sobie. - Sztucznie się uśmiechnęłam. Był ubrany w białą koszulkę, jak zwykle opadające w kroczu, czarne spodnie i białe buty. Na głowie miał czapkę. Justin wręczył mi bukiet. Odsusnął krzesło, na które za chwile usiadłam. Bukiet położyłam na krzesło obok.
- Chce pani coś zamówić? - Spytał kelner podchodzący do nas.
- Poproszę gorącą czekoladę i sernik. - powiedziałam. Justin wziął to samo. Kelner zapisał nasze zamówienie na kartce i odszedł. Spojrzałam na Justina.
- Bez owijania w bawełnę Justin, masz godzinę. Potem wychodzę stąd i już nigdy się nie zobaczymy. - ostrzegłam go.
- Rozumiem Katie. To może zacznijmy od początku. Pamiętasz dzień wypadków twoich rodziców? Ja widziałem się wtedy z moim ojcem, jak zwykle był pijany. Wezwałem mu taksówkę, kazałem jechać do domu, przespać się. Powiedziałem że jak wróci trzeźwy to możemy porozmawiać. Pojechał. Jednak nie posłuchał mnie, wsiadł tego dnia do auta i jechał.. - w połowie zdanie przerwał mu czyjś głos, krzyczący moje imię.
- Katie, co ty tu robisz? Jak mogłaś mnie oszukać? - Spojrzałam w bok, a moje serce zabiło znacznie szybciej. Moje ciało przeszedł dreszcz. Nie wiedziałam co powiedzieć... Justin siedział zdezorientowany.
***
3 Rozdział za nami! Jak myślicie kto przerwał rozmowę Katie i Justina? Chciałabym podziękować za komentarze i wyświetlenia, to motywuje do dalszego pisania :) Jak widać zmieniłam, a raczej ustawiłam nowy szablon, podoba się wam? 4 rozdział prawdopodobnie pojawi się we wtorek. Jeżeli ktoś chcę być informowany proszę o napisanie w komentarzu. Podoba się rozdział? Jest sens pisać dalej to opowiadanie? + wesołych świąt :)
niedziela, 13 kwietnia 2014
Rozdział 2
Katie POV:
- Możemy porozmawiać? Proszę.. - Powtórzył Justin, obserwując mnie.
- Nie mamy o czym rozmawiać. - Powiedziałam, starając się być spokojną. Ale w środku mnie aż się gotowało.
- Muszę Ci wszystko wyjaśnić, Katie, proszę. - Spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałam smutek. - Daj mi pięć minut, a potem odejdę.
- O czym ty chcesz ze mną rozmawiać? - Przesłałam mu groźne spojrzenie. - O tym że zostawiłeś mnie samą, tamtej nocy? Że potem nie wracałeś przez pięć pierdolonych lat? - Czułam jak do moich oczu napływają łzy. Byłam bliska wybuchnięcia i wyrzucenia z siebie wszystkiego, co gromadziło się w moim sercu przez te lata. Justin tylko mnie obserwował, nie odzywał się. - A może o tym że zniszczyłeś mi życie? Że zraniłeś mnie tak, jak nikt nigdy. Rozkochałeś mnie w sobie, a potem zostawiłeś. Czy ty mnie w ogóle kochałeś? Czy dla Ciebie coś znaczyłam? Widocznie nie. Byłeś dla mnie wszystkim, teraz jesteś nikim. - po moich policzkach spływały pojedyncze łzy. Nie potrafiłam ich zatamować, tak samo jak nie potrafiłam wybaczyć Justinowi, tego co zrobił.
- Byłaś dla mnie wszystkim. I nadal jesteś. - powiedział spokojnym tonem. - Ja Cię kocham Katie. - Szepnął tak cicho, że ledwo usłyszałam. Z jego oczu wypłynęła pojedyncza łza i powoli spłynęła w dół. Starałam jak wryta, nie mogłam nic z siebie wydusić.
- Justin, ułożyłam już sobie życie. Proszę nie komplikuj mi go i zniknij, raz na zawsze. Przyzwyczaiłam już się do twojego braku w moim życiu. - otarłam łzy z policzka.
- Nie potrafię. Za dużo dla mnie znaczysz.
- Mogłeś pomyśleć o tym wcześniej. - chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale przerwał mi głos Jaxona.
- Mamo kto przyszedł? - nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Jaxon zwinnym ruchem wsunął się w przestrzeń między moimi nogami, a drzwiami. Justin wpatrywał się w niego, z lekko rozszerzonymi ustami. Bałam się ze domyśli się ze Jaxon to jego syn, bo przecież oni byli do siebie bardzo podobni. Kucnęłam przy Jaxonie, biorąc go na ręce. Justin wpatrywał się w nas jak w obrazek.
- Mamo co to za pan? - Jaxon powiedział, bawiąc się kosmykiem moich włosów. Justin jakby obudził się z transu i przeniósł swój wzrok na ziemię.
- To jest, kolega taty. - Powiedziałam wymyślając byle jakie kłamstwo. Mina Justina w tym momencie była bezcenna. Jaxon zaczął wiercić się na moich rękach, więc go postawiłam na ziemie. Podszedł do Justina, uśmiechając się.
- Jestem Jaxon, skąd pan zna mojego tatusia? - chłopiec spytał nieśmiało. Justin stał, nie wiedząc co ma mu odpowiedzieć. Zakryłam usta dłonią i zaczęłam się śmiać.
- Ja jestem Justin. Twojego tatę znam..- zaciął się na chwile. - Z pracy. Tak z pracy, pracowaliśmy kiedyś razem. - Wymyślił coś na szybko. Czyli nie tylko ja, nie potrafię wymyślać dobrych kłamstw.
- A pobawi pan się ze mną? - mały spytał, uśmiechając się.
- Nie wiem czy twoja mama mi pozwoli. - Justin przerzucił wzrok z Jaxona na mnie.
- Nie kochanie, ja i Justin musimy porozmawiać a ty idź się pobaw sam. Zaraz wrócę.
- A odwiedzisz nas jeszcze kiedyś? - spytał błagalnym głosem Jaxon. O nie, nie. Na to, nie pozwolę.
- Oczywiście młody. - Justin przybił żółwika z Jaxonem, a ten pobiegł szybko do domu. Zamknął za sobą drzwi.
- Katie ile on ma lat? - Spytał ciekawy Justin.
- 4, a co Cię to w ogóle interesuje? - spojrzałam, przewracając oczami.
Justin POV:
On ma cztery lata. Ja zniknąłem 5 lat temu. Katie musiała wtedy być w ciąży. To musi być mój syn. On wygląda identycznie jak ja. Tylko czemu mi nic wcześniej nie powiedziała, jak była w ciąży? Może chciała to ukryć, myślała że się nie dowiem. Muszę to wyjaśnić.
- Katie, czy to jest mój syn? - Spytałem niepewnie. Katie rozszerzyła usta, w podziwie że to powiedziałem.
- Nie, nie ma takiej możliwości. To syn Liama. - powiedziała przestraszona. Tu coś jest nie tak. Kim jest Liam? Muszę się wszystkiego dowiedzieć.
- Kim jest Liam? - spytałem, ciekawy jej odpowiedzi.
- Liam to mój nowy partner, OJCIEC Jaxona. Pomógł mi gdy ty mnie zostawiłeś. Długo mi zajęło ponowne zaufanie komuś, po twoim odejściu. Ale w końcu wpuściłam go do swojego życia i nie żałuję. Za 6 miesięcy bierzemy ślub. - Podkreśliła słowo "Ojciec". To co powiedziała naprawdę mnie zabolało. Moja mała, bezbronna Katie jest już dorosłą kobietą z dzieckiem, a go gorsza bierze niedługo ślub. Nie mogę na to pozwolić, nie, nie, nie! Ja ją kocham, chce ją odzyskać. Chce o nią walczyć. Tak łatwo nie odpuszczę.
- Ślub? Katie, nie popełniaj takiego błędu. Ja Cię kocham. Katie, spotkajmy się jutro, wyjaśnię Ci wszystko. Daj mi chociaż szansę na wyjaśnienie tego wszystkiego. - Błagałem. Katie zastanawiała się przez jakieś 5 minut, aż w końcu powiedziała.
- Justin, nie wtrącaj się do mojego życia. Chcę być z Liamem i nikt mi w tym nie przeszkodzi! - Krzyknęła - Ale dobrze. Dam Ci szansę na wyjaśnienie, a później znikniesz z mojego życia raz na zawsze. Zadzwoń do mnie jutro, a powiem Ci gdzie mamy się spotkać. A teraz zejdź mi z oczu. - Katie odwróciła się w stronę drzwi, już chciała wejść gdy złapałem jej dłoń i przyciągnąłem lekko do siebie. Podskoczyła jak poparzona na mój dotyk i szybko zabrała swoją dłoń. Odwróciła się do mnie i spytała. - Co ty jeszcze ode mnie chcesz?!
- Nie dałaś mi numeru, jak mam zadzwonić? - spytałem.
- No racja. - Wyciągnąłem telefon, a ona podyktowała mi swój numer. Zniknęła za drzwiami. Mam zamiar jej wszystko wytłumaczyć, mam nadzieje ze kiedyś mi wybaczy.
Katie POV:
Zatrzasnęłam za sobą drzwi, upadłam na podłogę i wybuchłam głośnym, nieopanowanym płaczem. Wszystkie wspomnienia do mnie wróciły, wszystkie uczucia jakie do niego czułam, przelotnie poczułam, co spowodowało w moim brzuchu motylki. Jednak nie trwało to długo, po chwili przypomniałam sobie o tym jak bardzo go nienawidzę.
********
Drugi rozdział za nami! Mam nadzieję że się podoba :) Proszę każdego kto przeczyta o skomentowanie, chcę zobaczyć czy ktoś to czyta. Do następnego rozdziału <3
- Możemy porozmawiać? Proszę.. - Powtórzył Justin, obserwując mnie.
- Nie mamy o czym rozmawiać. - Powiedziałam, starając się być spokojną. Ale w środku mnie aż się gotowało.
- Muszę Ci wszystko wyjaśnić, Katie, proszę. - Spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałam smutek. - Daj mi pięć minut, a potem odejdę.
- O czym ty chcesz ze mną rozmawiać? - Przesłałam mu groźne spojrzenie. - O tym że zostawiłeś mnie samą, tamtej nocy? Że potem nie wracałeś przez pięć pierdolonych lat? - Czułam jak do moich oczu napływają łzy. Byłam bliska wybuchnięcia i wyrzucenia z siebie wszystkiego, co gromadziło się w moim sercu przez te lata. Justin tylko mnie obserwował, nie odzywał się. - A może o tym że zniszczyłeś mi życie? Że zraniłeś mnie tak, jak nikt nigdy. Rozkochałeś mnie w sobie, a potem zostawiłeś. Czy ty mnie w ogóle kochałeś? Czy dla Ciebie coś znaczyłam? Widocznie nie. Byłeś dla mnie wszystkim, teraz jesteś nikim. - po moich policzkach spływały pojedyncze łzy. Nie potrafiłam ich zatamować, tak samo jak nie potrafiłam wybaczyć Justinowi, tego co zrobił.
- Byłaś dla mnie wszystkim. I nadal jesteś. - powiedział spokojnym tonem. - Ja Cię kocham Katie. - Szepnął tak cicho, że ledwo usłyszałam. Z jego oczu wypłynęła pojedyncza łza i powoli spłynęła w dół. Starałam jak wryta, nie mogłam nic z siebie wydusić.
- Justin, ułożyłam już sobie życie. Proszę nie komplikuj mi go i zniknij, raz na zawsze. Przyzwyczaiłam już się do twojego braku w moim życiu. - otarłam łzy z policzka.
- Nie potrafię. Za dużo dla mnie znaczysz.
- Mogłeś pomyśleć o tym wcześniej. - chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale przerwał mi głos Jaxona.
- Mamo kto przyszedł? - nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Jaxon zwinnym ruchem wsunął się w przestrzeń między moimi nogami, a drzwiami. Justin wpatrywał się w niego, z lekko rozszerzonymi ustami. Bałam się ze domyśli się ze Jaxon to jego syn, bo przecież oni byli do siebie bardzo podobni. Kucnęłam przy Jaxonie, biorąc go na ręce. Justin wpatrywał się w nas jak w obrazek.
- Mamo co to za pan? - Jaxon powiedział, bawiąc się kosmykiem moich włosów. Justin jakby obudził się z transu i przeniósł swój wzrok na ziemię.
- To jest, kolega taty. - Powiedziałam wymyślając byle jakie kłamstwo. Mina Justina w tym momencie była bezcenna. Jaxon zaczął wiercić się na moich rękach, więc go postawiłam na ziemie. Podszedł do Justina, uśmiechając się.
- Jestem Jaxon, skąd pan zna mojego tatusia? - chłopiec spytał nieśmiało. Justin stał, nie wiedząc co ma mu odpowiedzieć. Zakryłam usta dłonią i zaczęłam się śmiać.
- Ja jestem Justin. Twojego tatę znam..- zaciął się na chwile. - Z pracy. Tak z pracy, pracowaliśmy kiedyś razem. - Wymyślił coś na szybko. Czyli nie tylko ja, nie potrafię wymyślać dobrych kłamstw.
- A pobawi pan się ze mną? - mały spytał, uśmiechając się.
- Nie wiem czy twoja mama mi pozwoli. - Justin przerzucił wzrok z Jaxona na mnie.
- Nie kochanie, ja i Justin musimy porozmawiać a ty idź się pobaw sam. Zaraz wrócę.
- A odwiedzisz nas jeszcze kiedyś? - spytał błagalnym głosem Jaxon. O nie, nie. Na to, nie pozwolę.
- Oczywiście młody. - Justin przybił żółwika z Jaxonem, a ten pobiegł szybko do domu. Zamknął za sobą drzwi.
- Katie ile on ma lat? - Spytał ciekawy Justin.
- 4, a co Cię to w ogóle interesuje? - spojrzałam, przewracając oczami.
Justin POV:
On ma cztery lata. Ja zniknąłem 5 lat temu. Katie musiała wtedy być w ciąży. To musi być mój syn. On wygląda identycznie jak ja. Tylko czemu mi nic wcześniej nie powiedziała, jak była w ciąży? Może chciała to ukryć, myślała że się nie dowiem. Muszę to wyjaśnić.
- Katie, czy to jest mój syn? - Spytałem niepewnie. Katie rozszerzyła usta, w podziwie że to powiedziałem.
- Nie, nie ma takiej możliwości. To syn Liama. - powiedziała przestraszona. Tu coś jest nie tak. Kim jest Liam? Muszę się wszystkiego dowiedzieć.
- Kim jest Liam? - spytałem, ciekawy jej odpowiedzi.
- Liam to mój nowy partner, OJCIEC Jaxona. Pomógł mi gdy ty mnie zostawiłeś. Długo mi zajęło ponowne zaufanie komuś, po twoim odejściu. Ale w końcu wpuściłam go do swojego życia i nie żałuję. Za 6 miesięcy bierzemy ślub. - Podkreśliła słowo "Ojciec". To co powiedziała naprawdę mnie zabolało. Moja mała, bezbronna Katie jest już dorosłą kobietą z dzieckiem, a go gorsza bierze niedługo ślub. Nie mogę na to pozwolić, nie, nie, nie! Ja ją kocham, chce ją odzyskać. Chce o nią walczyć. Tak łatwo nie odpuszczę.
- Ślub? Katie, nie popełniaj takiego błędu. Ja Cię kocham. Katie, spotkajmy się jutro, wyjaśnię Ci wszystko. Daj mi chociaż szansę na wyjaśnienie tego wszystkiego. - Błagałem. Katie zastanawiała się przez jakieś 5 minut, aż w końcu powiedziała.
- Justin, nie wtrącaj się do mojego życia. Chcę być z Liamem i nikt mi w tym nie przeszkodzi! - Krzyknęła - Ale dobrze. Dam Ci szansę na wyjaśnienie, a później znikniesz z mojego życia raz na zawsze. Zadzwoń do mnie jutro, a powiem Ci gdzie mamy się spotkać. A teraz zejdź mi z oczu. - Katie odwróciła się w stronę drzwi, już chciała wejść gdy złapałem jej dłoń i przyciągnąłem lekko do siebie. Podskoczyła jak poparzona na mój dotyk i szybko zabrała swoją dłoń. Odwróciła się do mnie i spytała. - Co ty jeszcze ode mnie chcesz?!
- Nie dałaś mi numeru, jak mam zadzwonić? - spytałem.
- No racja. - Wyciągnąłem telefon, a ona podyktowała mi swój numer. Zniknęła za drzwiami. Mam zamiar jej wszystko wytłumaczyć, mam nadzieje ze kiedyś mi wybaczy.
Katie POV:
Zatrzasnęłam za sobą drzwi, upadłam na podłogę i wybuchłam głośnym, nieopanowanym płaczem. Wszystkie wspomnienia do mnie wróciły, wszystkie uczucia jakie do niego czułam, przelotnie poczułam, co spowodowało w moim brzuchu motylki. Jednak nie trwało to długo, po chwili przypomniałam sobie o tym jak bardzo go nienawidzę.
********
Drugi rozdział za nami! Mam nadzieję że się podoba :) Proszę każdego kto przeczyta o skomentowanie, chcę zobaczyć czy ktoś to czyta. Do następnego rozdziału <3
sobota, 12 kwietnia 2014
wasze opowiadania
Chciałabym żeby każdy kto ma swoje opowiadanie zostawił tutaj w komentarzu link do niego :)
piątek, 11 kwietnia 2014
Rozdział 1
Katie POV:
Głośny dźwięk budzika rozległ się po pokoju, wybudzając mnie z głębokiego snu. Wyłączyłam go, spoglądając na niego. Była 9.00 a ja jeszcze leżałam w łóżku. Po chwili zastanowienia zwlokłam się z łóżka, ubierając kapcie na nogi. Liama nie było bo był zapewne w pracy, ruszyłam w stronę drzwi, gdy wydostałam się z sypialni zajrzałam do pokoju Max'a. Go też nie było, bo pewnie jest w szkole. Więc Jaxon musi się bawić na dole. Będąc już na dole, zaszłam do łazienki. Przeraziłam się moim wyglądem - każdy włos odstawał w inną stronę, makijaż był rozmazany po całej twarzy. Ubrana byłam w za dużą koszulkę Liama, która sięgała mi do połowy ud, oraz krótkie spodenki, których pod koszulką nie było widać. Zmyłam pozostałości "Makijażu" z mojej twarzy, splotłam włosy w niechlujnego koka i ruszyłam zobaczyć co robi Jaxon, a przy okazji zjeść śniadanie. Wchodząc do salonu, prawie potknęłam się o niemałe sterowane na pilota autko. Od razu zauważyłam skulonego Jaxona, który w kącie budował coś z klocków. Spojrzałam na niego, przechylając głowę, zakładając ręce na piersi.
*
Głośny dźwięk budzika rozległ się po pokoju, wybudzając mnie z głębokiego snu. Wyłączyłam go, spoglądając na niego. Była 9.00 a ja jeszcze leżałam w łóżku. Po chwili zastanowienia zwlokłam się z łóżka, ubierając kapcie na nogi. Liama nie było bo był zapewne w pracy, ruszyłam w stronę drzwi, gdy wydostałam się z sypialni zajrzałam do pokoju Max'a. Go też nie było, bo pewnie jest w szkole. Więc Jaxon musi się bawić na dole. Będąc już na dole, zaszłam do łazienki. Przeraziłam się moim wyglądem - każdy włos odstawał w inną stronę, makijaż był rozmazany po całej twarzy. Ubrana byłam w za dużą koszulkę Liama, która sięgała mi do połowy ud, oraz krótkie spodenki, których pod koszulką nie było widać. Zmyłam pozostałości "Makijażu" z mojej twarzy, splotłam włosy w niechlujnego koka i ruszyłam zobaczyć co robi Jaxon, a przy okazji zjeść śniadanie. Wchodząc do salonu, prawie potknęłam się o niemałe sterowane na pilota autko. Od razu zauważyłam skulonego Jaxona, który w kącie budował coś z klocków. Spojrzałam na niego, przechylając głowę, zakładając ręce na piersi.
- Jaxon, tyle razy Ci mówiłam, sprzątaj po sobie, bo kiedyś ktoś się potknie o te zabawki i rozwali sobie głowę. - W myślach skarciłam się za mówienie jak typowa matka, z serialu puszczanego w telewizji, no ale co? W końcu miałam rację.
- Mamaaaa! - Krzyknął Jaxon, podbiegając do mnie i zupełnie ignorując to co do niego wcześniej powiedziałam. W myślach przewróciłam oczami. Kucnęłam, a Jaxon wtulił się we mnie, obejmując swoimi małymi rączkami moją szyję.
- Stęskniłeś się za mną kochanie? - Zaśmiałam się, całując środek jego policzka.
- Taaak. - Powiedział przedłużając literkę "a".
- Jadłeś już śniadanie? - Spytałam cicho.
- Tak, tata zrobił mi płatki. - Powiedział Jaxon, bawiąc się kosmykiem moich włosów. Liam - czyli tata jak to mówi Jaxon, jest moim nowym partnerem, to znaczy narzeczonym. Nie jest prawdziwym ojcem Jaxona, ale mały tak na niego mówi. Wszystkim nam jest to na rękę.. Liam zjawił się jak Jaxon miał 3 miesiące. Od początku mi pomagał, traktował go jako syna. Jaxon potrzebuje ojca, a to że Justin znikł, sprawiło że od początku muszę okłamywać Jaxona, wmawiając mu ze Liam to jego prawdziwy ojciec. Może jak podrośnie to się dowie, ale jeszcze o tym zdecyduję. Bo przecież Justin się nie pojawi już nigdy.. On nawet nie wie że ma syna, nie zdążyłam mu powiedzieć zanim znikł, bo sama nie wiedziałam. Może to by coś zmieniło i nie zostawiłby mnie znikając pewnej nocy?
*
- To co chcesz na obiad? - Spojrzałam na synka, oglądającego teraz telewizję.
- Hamburgery! - Krzyknął do mnie z drugiego końca salonu, przełączając właśnie na bajki
- Jaxon, nie można tak ciągle jeść Hamburgery. To niezdrowo. - Znów mówię jak typowa matka.
- No mamo, proszę. - Zrobił słodką minę, którą zawsze robi gdy czegoś chce. Nie potrafię wtedy mu ulec. Jest on dla mnie najważniejszą osobą, łącznie z Max'em. To dwie osoby z rodziny jakie mi zostały. Udałam się do kuchni, nalałam sobie wody do szklanki, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Ruszyłam w ich stronę. Byłam pewna że to Max, który zawsze zapomina kluczy. Po około minucie otworzyłam drzwi, mówiąc.
- Oh Max, czyżbyś znów zapomniał kluczy? - Zaśmiałam się cicho.
- Jaxon, nie można tak ciągle jeść Hamburgery. To niezdrowo. - Znów mówię jak typowa matka.
- No mamo, proszę. - Zrobił słodką minę, którą zawsze robi gdy czegoś chce. Nie potrafię wtedy mu ulec. Jest on dla mnie najważniejszą osobą, łącznie z Max'em. To dwie osoby z rodziny jakie mi zostały. Udałam się do kuchni, nalałam sobie wody do szklanki, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Ruszyłam w ich stronę. Byłam pewna że to Max, który zawsze zapomina kluczy. Po około minucie otworzyłam drzwi, mówiąc.
- Oh Max, czyżbyś znów zapomniał kluczy? - Zaśmiałam się cicho.
- N-nie. - Jęknął cicho, znajomy mi głos. Podniosłam swój wzrok z podłogi na postać stojącą przed mną. A szklanka wypadła mi z rąk, rozbijając się na milion kawałków, tak samo jak moje serce w tym momencie.
- J-J-Justin? - Moje ręce drżały, jąkałam się nie mogąc wypowiedzieć nawet słowa.. Po moich policzkach spłynęły słone łzy. Stałam tam patrząc na niego w bezruchu. Spoglądałam na niego, lustrując go wzrokiem od góry do dołu. Wyglądał zupełnie inaczej niż kiedyś. Jego zawsze długie włosy, z grzywką opadającą na oczy były teraz ścięte na krótko po bogach, a grzywka byłą idealnie postawiona do góry na żel. Jego zawsze piękne, brązowo-miodowe oczy były teraz ciemne, pełne żalu, bólu, smutku. Chuda klatka piersiowa zmieniła się na potężną, umięśnioną. Jego ręka pokryta była od góry do dołu przeróżnymi tatuażami. Miał na sobie czarne spodnie, czarną koszulkę z krótkim rękawkiem oraz białe buty. Jego szyję zdobił złoty łańcuch, na ręku miał srebrny zegarek, a w uchu kolczyk. Nie wyglądał jak mój stary Justin, tylko jak ktoś inny.
- J-J-Justin? - Moje ręce drżały, jąkałam się nie mogąc wypowiedzieć nawet słowa.. Po moich policzkach spłynęły słone łzy. Stałam tam patrząc na niego w bezruchu. Spoglądałam na niego, lustrując go wzrokiem od góry do dołu. Wyglądał zupełnie inaczej niż kiedyś. Jego zawsze długie włosy, z grzywką opadającą na oczy były teraz ścięte na krótko po bogach, a grzywka byłą idealnie postawiona do góry na żel. Jego zawsze piękne, brązowo-miodowe oczy były teraz ciemne, pełne żalu, bólu, smutku. Chuda klatka piersiowa zmieniła się na potężną, umięśnioną. Jego ręka pokryta była od góry do dołu przeróżnymi tatuażami. Miał na sobie czarne spodnie, czarną koszulkę z krótkim rękawkiem oraz białe buty. Jego szyję zdobił złoty łańcuch, na ręku miał srebrny zegarek, a w uchu kolczyk. Nie wyglądał jak mój stary Justin, tylko jak ktoś inny.
- Możemy porozmawiać? - Spytał zachrypniętym głosem Justin, co spowodowało ciarki na moim ciele.
***
***
Pierwszy rozdział już za nami. Jak myślicie, Katie będzie chciała porozmawiać z Justinem, czy może go wyrzuci? Czekajcie na następny rozdział, który pojawi się gdy pod postem będzie kilka komentarzy. Chciałabym żeby każdy kto to przeczyta napisał komentarz. Może on mieć jedno słowo, czy nawet może to być jakaś kropka, cokolwiek. Chcę po prostu wiedzieć czy ktoś to czyta i czy warto pisać dalej. Dla Ciebie to chwila, a to dla mnie wiele znaczy <3
prolog.
Katie to 20 letnia dziewczyna, mająca ciężkie życie. Gdy miała 15 lat jej rodzice, wraz z starszym bratem zginęli w wypadku samochodowym. Dziewczyna wraz ze swoim zaledwie 4 lata młodszym bratem trafiła do Wujka, który przejął nad nimi opiekę. Poznała ona wtedy 17 letniego Justina. Justin również nie miał rodziców, a opiekowała się nim 19 letnia siostra. Chłopak pomógł Katie pozbierać się po tragedii, sprowadzając jej życie do normalności. Gdy Katie skończyła 16 lat, nastolatkowie z miłości postanowili ociec. Przeprowadzając się do innego miasta wraz z ukochanym, Katie nie tak sobie wyobrażała życie.. Ciągłe kłótnie z Justinem, przyprawiały już Katie o zawroty głowy. Chłopak coraz rzadziej bywał w domu, a gdy już się pojawiał to cały poobijany. Stał się tajemniczy. Aż pewnej nocy szepnął ciche "Dobranoc księżniczko" i wyszedł, nigdy nie wracając. Dziewczyna przez dwa miesiące próbowała szukać chłopaka, który nie zostawił po sobie nic. Katie była załamana, jej życie znów się posypało. Okazało się ze jest w ciąży, jej wuj zmarł zostawiając jej kilkumilionowy spadek oraz jej brata. Katie wróciła.. Ciągle żałowała ze nie ma z nią Justina, że nie wie nic o istnieniu ich dziecka. Wiedziała ze nigdy nie przestanie go kochać, ale obiecała sobie że o nim zapomni.. Długo zajęło jej poukładanie swojego życia. Gdy już było okej, coś musiało się zepsuć.. Pewnego ranka, Justin wrócił.. Po pięciu latach wrócił.. Czy Justin dowie się o dziecku? Czy Katie pozna prawdę, dlaczego Justin zniknął? Czy mu wybaczy? Czy między tą dwójką jeszcze zaiskrzy? dowiecie się czytając "Feelings don't Die"
Katie POV:
Kochałam go tak mocno. Obiecał że nigdy mnie nie zostawi, a co zrobił? Odszedł bez pożegnania, tamtej nocy.. Nikt nigdy go już nie widział, zupełnie tak jakby zapadł się pod ziemie. Nigdy mu tego nie wybaczę, zostawił mnie samą. Samiutką jak palec, z problemami. Musiałam radzić sobie sama. Rozwalił moje serce na milion kawałków, a ja mimo to kocham go dalej tymi małymi kawałkami.. Moje życie jest poukładane, nie ma w nim znów dla niego miejsca. Nie po tym co mi zrobił. Tu już nie liczą się moje uczucia. Tu chodzi o coś więcej..
Katie POV:
Kochałam go tak mocno. Obiecał że nigdy mnie nie zostawi, a co zrobił? Odszedł bez pożegnania, tamtej nocy.. Nikt nigdy go już nie widział, zupełnie tak jakby zapadł się pod ziemie. Nigdy mu tego nie wybaczę, zostawił mnie samą. Samiutką jak palec, z problemami. Musiałam radzić sobie sama. Rozwalił moje serce na milion kawałków, a ja mimo to kocham go dalej tymi małymi kawałkami.. Moje życie jest poukładane, nie ma w nim znów dla niego miejsca. Nie po tym co mi zrobił. Tu już nie liczą się moje uczucia. Tu chodzi o coś więcej..
Bohaterowie
Katie Palvin (21 lat)
Wiesz co nas łączy? ta krótka historia, która nigdy się nie skończy..
Pomimo wszystko, kocham Cię, tak cholernie mocno.Justin Bieber (22 lat)
Chciałbym umieć pokazać jej tą miłość,
którą czuję teraz nawet mocniej niż na początku.
Jaxon Palvin/Bieber (4 lata)
Max Palvin (17 lat)
Podnosisz mnie za każdym razem, kiedy widzisz że upadam.
Podnosisz mnie za każdym razem, gdy widzisz że się poddaję.
Liam Kerr (23 lata)
Potem patrzysz na mnie, patrzysz i gotuje się krew.
Gdy tańczysz dla mnie, czuje że nie wiem co to seks.
Nic nie znaczysz dla mnie i nie chwytasz za serce.
Lecz gdy patrzysz na mnie, czuje że wydam całą pensję.
Jazmyn Bieber (24 lata)
Ona sama nie szukała miłość, lecz gdy zobaczyła go nie miała wątpliwości,
chciała tylko jego oczu i ramion, on patrząc na nią chyba czuł to samo .
Zayn Malik (21 lat)
Trudny start, bez przerwy staramy się.
Setki kłótni, dzięki tobie jestem wiesz?
Twoja przyjaźń cenna, ważna jest.
Paul Shelley (24 lata)
Moje dłonie na twojej szyi, zamiast pętli.
Tracisz powietrze, mimo to nie chcesz wzywać karetki.
Carla Jason (20 lat)
Ze spokojem zamknę oczy swe,
wiem że zawsze staniesz obok mnie.
Twoja przyjaźń cenna, ważna jest.
Alex Lerman (17 lat)
Pamiętam ją jeszcze z czasów 5 klasy,
tak na początku, wiesz to dobre czasy.
Poznałem ją siedząc w domu samotnie,
po prostu weszła siadając przy oknie.
Victoria Jason (19 lat)
Chciałabym żeby mnie zauważył,
Żeby pokochał tak, jak ja kocham go.
Claudia Bulock (19 lat)
Nie chciałabym być niegrzeczna,
pozwól że zapytam gdzie twoja kobieta?
Nie chciałabym być niegrzeczna,
ale co myślisz o tym byśmy zostali sami?
Przecież to tylko flirt, a flirt to nie zdrada.
Wiem ze w twojej głowie rozchylam już kolana..
Lucas Herron (21 lat)
Skupiony, jestem skupiony. Ona ma takie ciało.
I wtedy zaczęła tańczyć, seksualnie romansować.
Ashley Swift (20 lat)
Teraz wiem, że nie byłam tym czego potrzebujesz.
Czy ty w ogóle kochałeś? Nie potrafię Cię zrozumieć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)