miesiąc później...
Katie POV:
Wyszłam z przymierzalni, ubrana w piękną białą sukienkę. Sięgała ona do moich kostek, miała długi, ciągnący się tył. Była bez ramiączek, czyli idealnie opinała się na moich piersiach. Tuż pod piersiami znajdował się kremowy pasek z kwiatkiem. (
sukienka) Była piękna, czułam się w niej wspaniale. Poczułam na sobie wzrok Max'a, Alex'a, Carly i Victorii. Carla to moja najlepsza przyjaciółka, Victoria to jej o rok młodsza siostra z którą również się przyjaźnie a Alex to najlepszy przyjaciel Max'a. Znają się od dzieciństwa. Poznałam go jak chłopcy byli w 5 klasie. Uwielbiam Alex'a. Jest taki uroczy, bardzo podobny do mojego młodszego brata. Są w tym samym wieku. Alex często prawi mi komplementy, wiem od brata że kiedyś się we mnie podkochiwał, ale nigdy nie patrzyłam na niego jako chłopaka z którym mogłabym sobie ułożyć życie. W końcu jest 4 lata młodszy. Teraz on ma własne życie, ja również.
- Mam najpiękniejszą siostrę na całym świecie! - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Max'a.
- Zdecydowanie najpiękniejszą. - Powiedział Alex, na co lekko się zarumieniłam. Oboje po chwili z Max'em przybili sobie piątkę, na co przewróciłam oczami.
- Katie proszę weź ją, jest śliczna. - Zapiszczała Carla, a ja się cicho zaśmiałam.
- Popieram. - Zaśmiała się Victoria.
- Oczywiście że ją wezmę, jest cudowna. - Klasnęłam w dłonie i ruszyłam z uśmiechem na twarzy, w stronę przymierzalni. Zdjęcie sukienki zajęło mi chwilę. Zapomniałabym wspomnąć ze przełożyliśmy ślub. Termin ślubu wypada za
3 tygodnie.. Przez ostatnią naszą kłótnie uznaliśmy że lepiej jak pobierzemy się szybciej. Na początku chciałam się rozstać, ale ze względu na Jaxon'a, chcę ułożyć sobie życie już na poważnie z Liamem. Ale z drugiej strony codziennie myślę o Justinie, brakuje mi go. Nie widziałam go już miesiąc. Mam nadzieje że ułoży sobie życie i będzie szczęśliwy.. Wyszłam z przymierzalni z sukienką w dłoni. Spojrzałam na Carle.
- Katie my pójdziemy na kawę. - powiedziała Carla, wskazując palcem na kawiarnie, znajdującą się naprzeciwko sklepu z sukniami ślubnymi.
- Okej, zapłacę i dojdę do was. - Posłałam jej oczko i ruszyłam w stronę kasy. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, oznaczający że Max, Victoria, Alex i Carla już wyszli. Gdy byłam już przy kasie, podałam kasjerce sukienkę, gdy ona wpisywała do komputera, coś o zakupie, ja w tym czasie zaczęłam szukać w torebce portfela. Gdy już go znalazłam, wyciągnęłam kartę moją i Liam'a, bo własną trzymam schowaną w domu, ze względu na dużą ilość pieniędzy, znajdującą się na niej. Są to pieniądze po moim wujku, należące do mnie. Tuż po jego śmierci, postanowiłam że rozdzielę je po połowie między mną, a Max'em. Ze względu na to że Max jest jeszcze nie pełnoletni, to nie korzystamy w ogóle tych pieniędzy.
- Proszę o wpisanie kodu PIN. - Powiedziała z uśmiechem na twarzy kasjerka. Wpisałam kod, po kilku sekundach kasjerka spojrzała na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
- Niestety nie ma pani żadnych środków na koncie. - Przesłała mi "współczujący" wyraz twarzy.
- Ale jak to jest możliwe? Ostatnio korzystałam z tej karty około miesiąca temu i było na niej 7 tysięcy. - zrobiłam duże oczy. Nie używałam tej karty przez miesiąc, Liam również. Chociaż raz chyba ją brał. Ale na co on mógł by wydać 7 tysięcy? Muszę to wyjaśnić.
- Wyskakuje mi że ktoś wypłacał z karty 7 tysięcy 24 maja, dokładnie miesiąc temu. Przykro mi, nie ma pani nic na koncie. - Spojrzała na mnie ponownie.
- Wie pani co, zapłacę gotówką. - Otworzyłam portfel, przestraszyłam się bo miałam zbyt mało pieniędzy, aby płacić gotówką, w końcu suknia ślubna na wesele nie kosztuje grosze.. Kasjerka widocznie to zauważyła.
- Możemy zrobić tak, że pani zostawi nam dowód osobisty, prawo-jazdy bądź jakikolwiek dowód tożsamości, zabrać sukienkę i wrócić z pieniędzmi w ciągu 2-3 dni, odbierając przy tym zostawiony dowód. - Przesłała mi lekki uśmiech.
- Możemy tak zrobić. - Wyciągnęłam dowód osobisty i podałam jej go. Kasjerka zapakowała sukienkę w duże pudełko, wsadziła do reklamówki i podała mi. Podziękowałam ładnie i ruszyłam w stronę kawiarni.
godzinę później:
- To jak Max, masz już jakąś dziewczynę czy może wybierzesz się na mój ślub samotnie? - Spojrzałam na brata siedzącego naprzeciwko mnie, wraz z Alex'em i Carlą. Max przesłała dziwne spojrzenie w kierunku Victorii siedzącej obok mnie, na co ona się zarumieniła. Wiedziałam bardzo dobrze że Max podobał się Victorii. Odkąd poznałam ich ze sobą, ona podkochuje się w nim. Próbowałam już wiele razy ich ze sobą zeswatać, ale nigdy mi nie wyszło. Max woli bawić się w krótkie związki z beznadziejnymi, pustymi laskami, które i tak później zostawiają go dla innych, a on zawsze na tym cierpi.
- Nie wiem jeszcze, raczej przyjdę sam. - Wzruszył ramionami.
- A ty Alex, kogo zabierzesz? - spytała Carla. Na twarzy Max'a zagościł duży, cwaniacki uśmieszek.
- Alex to by wolał żeby to był jego i Katie ślub! - Krzyknął, chwile później wybuchając śmiechem. Alex szturchnął go łokciem w rękę, a ten dalej się śmiał. Ja tylko przyglądałam się im oby dwóm. Nie wiedziałam co mogę powiedzieć, czyżby Alex dalej się we mnie podkochiwał, czy może to jednak tylko głupie żarty mojego jakże wspaniałego brata?
- Oh zamknij się idioto. - Powiedział Alex przewracając oczami. - Przyjdę sam. - Dodał spoglądając z uśmiechem w moją stronę.
- A ty Carla? Przyjdziesz z Lucasem? - Przesłałam jej oczko.
- Nieee, no może. - Zaczęła się śmiać.
- Dalej ze sobą kręcicie? - Wtrącił Max.
- Tak. - przeniosła swój wzrok na sufit. - On jest taki uroczy. - powiedziała słodkim dziewczęcym głosem, wzdychając przy tym.
- Nie przesadzaj znam lepszych. - wtrąciła Victoria.
- Kogo na przykład? - Spytała Carla.
- Na przykład Alex jest lepszy od Lucasa. - pokazała palcem na Alexa, na co on się uśmiechnął, ukazując swoje dołeczki w policzkach. - I Max. - na jej twarzy zagościł uśmiech. - Max jest cudowny. - powiedziała szeptem, ale była cisza więc wszyscy to usłyszeli. Victoria jak poparzona przyłożyła rękę do twarzy, zakrywając czerwone od zawstydzenia policzki. Wszyscy rozglądali się na boki, po czym razem wybuchliśmy głośnym śmiechem, wraz z Maxem a nawet Victorią.
Justin POV:
Leżałem na łóżku, oglądając serial o Nastoletnich matkach. Często oglądaliśmy go razem z Katie. Zawsze komentowaliśmy zachowanie nieodpowiedzialnych 16 które wychowują dzieci samotnie, bo ojciec ich dziecka nie interesuje się nim.A co do Katie to już miesiąc jej nie widziałem. Brakuje mi jej. Słyszałem od Jazmyn że przełożyła ślub. Boli mnie to że nie mogę nic zrobić, żeby zapobiec temu ślubu. To będzie jej najgorsza decyzja w życiu, ale Katie jest uparta, nie wybaczy mi nigdy że ją wtedy zostawiłem. W tym momencie do pokoju weszła Jazmyn, ubrana w ładną, czerwoną sukienkę. Wyglądała uroczo a za razem seksownie. Jazmyn ma 24 lata, jest moją straszą siostrą która wychowywała mnie po śmierci mamy. Jest piękną kobietą z dużymi brązowymi oczami, po naszej mamie. Ma długie, kręcone, brązowe włosy.
- I jak Ci się podoba? - Spytała siostra, kręcąc się w kółko, trzymając za końce swojej krótkiej sukienki.
- Pięknie wyglądasz księżniczko. - Zaśmiałem się, podszedłem do niej, podniosłem jej twarz kciukiem do góry i ucałowałem jej czoło.
- Ciesze się że Ci się podoba. - Posłała mi duży uśmiech.
- To na jej ślub, prawda? - Spytałem niepewnie. Jazmyn opuściła głowę i odsunęła się ode mnie. Zaczęła udawać się w kierunku swojego pokoju. Złapałem ją za rękę i przyciągnąłem w swoją stronę.
- Proszę powiedz mi, Katie jest z nim szczęśliwa? - Spytałem ponownie. Jazmyn pogładziła dłonią moją dłoń.
- Chyba jest szczęśliwa, jakby nie była, nie brałaby z nim ślubu. Przepraszam Justin. - Twarz Jazmyn posmutniała, jej ciało automatycznie wtuliło się w moje. Objąłem ją delikatnie w pasie i zatopiłem twarz w jej pięknych włosach.
- Nie musisz mnie przepraszać, to ja wszystko spieprzyłem. - Wzruszyłem ramionami. Wiem ze to moja wina, to ja jestem sobie winny. Gdybym nie uciekł jako tchórz, miałbym teraz przy sobie najwspanialszą kobietę na świecie.
Liam POV:
- Cześć kochanie. - Musnąłem usta Claudii na przywitanie. Po chwili jej ciało wtuliło się we mnie.
- Tęskniłam. - Powiedziała smutnym głosem. - Nie widzieliśmy się tydzień. - Jej twarz nabrała smutnego wyrazu. Wiedziałem że jest we mnie zakochana i bawiłem się tym. Tak naprawdę kocham Katie, ale potrzebuję odskoczni od codzienności, więc spotykam się z Claudią. Wiem że to nie jest fair w stosunku do Katie. Ale ona taką świętoszką też nie jest. Przecież nie powiedziała w końcu Justinowi że Jaxon to jego syn. Oszukuje go, to niech nie dziwi się ze ja oszukuje ją.
- Wiesz że biorę niedługo ślub, dużo czasu poświęcam na przygotowania do niego. - Wzruszyłem ramionami. Mięśnie w ciele Claudii spięły się, poczułem to obejmując ją.
- Zostaw ją, odwołaj ślub, zabierz wszystkie swoje oszczędności i wyjedźmy. - Pokiwała głową Claudia.
- Nie mogę. Jak ty sobie to wyobrażasz? Prowadzę poważną firmę, co chwile w gazetach szukają tylko tematu aby zniszczyć moją firmę, gdybym zostawił Katie i uciekł z zwykłą prostytutką to media by mnie zniszczyły. Moja firma by tego nie przetrwała. - Przesłałem jej słabe spojrzenie.
- Czyli traktujesz mnie tylko jako odskocznie od normalnego życia? Bawisz się mną tylko bo ta idiotka Ci nie wystarcza? - Spojrzała na mnie, jej źrenice od razu się powiększyły. To była prawda, ale ona nie koniecznie musiała o tym wiedzieć.
- Przecież wiesz że to nie prawda.. Zależy mi na tobie. - Przesłałem jej słaby uśmiech. Jej źrenice wróciły do normalności, a ja odetchnąłem z ulgą.
- Powiedzmy ze Ci wierze, a teraz przejdźmy do tego po co tu się spotkaliśmy. - Zaśmiała się cicho, na mojej twarzy zagościł cwaniacki uśmiech. Chwile później złączyliśmy usta w namiętnym pocałunku.
Katie POV:
Chodziłam po domu w kółko. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, męczyły mnie jakieś dziwne wyrzuty sumienia. Sama nie poznawałam siebie. Około godzinę temu gdyby nie telefon od Liama, to zadzwoniłabym do Justina i poprosiła o spotkanie. Muszę się z nim zobaczyć, muszę mu powiedzieć że go kocham, że mamy syna. Że najchętniej uciekłabym z nim gdzieś i już nigdy nie wróciła. Ale z drugiej strony, nienawidzę go. Boję się że znów mnie zostawi, że znów ucieknie i zostanę sama z problemami. Nagle wpadłam po raz kolejny na dziwny pomysł. Wzięłam telefon do ręki. Znalazłam numer do Justina i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po dwóch sygnałach usłyszałam jego zachrypnięty głos. Taki jakby płakał... Poczułam lekkie ukucie w sercu.
- Justin, proszę Cię przyjedź do mnie. - Powiedziałam, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Katie, co się stało? - Zapytał lekko zdezorientowany. Nie miałam siły mu wszystkiego mówić przez telefon.
- To ważne, po prostu przyjedź. - Nie czekałam aż odpowie, po prostu rozłączyłam się. Wytarłam łzę z policzka, a następnie udałam się w kierunku sypialni.
30 minut później:
Usłyszałam dzwonek do drzwi, zerwałam się z łóżka w sypialni i zbiegłam po schodach. Po minucie byłam już przed drzwiami. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi. Po drugiej stronie stał Justin. Wpatrywał się we mnie, a ja w niego. Staliśmy tak nic nie mówiąc przez jakieś 2 minuty. Ciszę przerwał głos Justina.
- Co się stało? Dlaczego kazałaś mi przyjechać? - Spytał lekko zdezorientowany, a za razem zmartwiony. Zignorowałam całkiem jego pytanie, mówiąc.
- Wejdź do środka, nie będziemy rozmawiać w drzwiach. - Justin kiwnął głową, przesunęłam się a on wszedł do środka. Zamknęłam za nim drzwi, a następnie udaliśmy się do salonu.
- To o co chodzi? - Spytał po raz kolejny, a ja znów to zignorowałam. Bałam się mu powiedzieć o co chodzi.
- Siądź. - wskazałam na skórzaną kanapę. Justin posłuchał się mnie i zajął miejsce na jednym końcu kanapy, a ja na drugim.
- O co cho. - nie zdążył dokończyć bo znów mu przerwałam. Tym razem chciałam już mu wszystko wyznać. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam.
- Najpierw obiecaj mi że jak powiem Ci coś naprawdę ważnego, to po prostu wysłuchasz tego i odejdziesz. - posłałam mu groźne spojrzenie. Justin chwile się zastanawiał nad tym co powiedziałam.
- No powiedzmy że może tak być.. - Powiedział spokojnie jak i cicho.
- Bo Justin... Ja Cię okłamałam... - Powiedziałam, czułam że po moich policzkach spływają łzy. Justin tępo wpatrywał się we mnie. - Powiem Ci prosto z mostu.. - Łzy same napływały mi do oczu. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam to co chciałam już dawno temu powiedzieć, to co skrywałam tyle czasu. To co męczyło mnie każdego poranka gdy się budziłam. W końcu to powiedziałam. . - Jaxon to twój syn..
*
(ZAPRASZAM NA MOJE 2 OPOWIADANIE -
klik) Hej, hej, hej. Rozdział 6 za nami! Chciałabym bardzo przeprosić że rozdział dodany tak późno. Chciałabym podziękować za 6,5 tysiąca wyświetleń. Jesteście wspaniali <3 PROSZĘ KAŻDEGO KTO PRZECZYTA O KOMENTARZ, BO MOTYWUJE ON DO DALSZEGO PISANIA :) Co do rozdziału, to powiem wam ze reakcja Justina może was nieco zaskoczyć, a Liam to dupek bo zdradza Katie. Ale gdyby nie te zdarzenia, opowiadanie nie miałoby sensu. Do następnego! :)